Pewnego dnia Hans von Graff prosi swoją wnuczkę dziennikarkę Marię o to, aby pojechała do Polski poszukać informacji o jego pochodzeniu. Hans jest bowiem bardzo ciężko chory i wymaga przeszczepu nerki. Przy okazji badań niezbędnych do ustalenia zgodności genetycznej do przeszczepu, na jaw wychodzi, że jego rodzeństwo nie jest z nim biologicznie spokrewnione. Hansowi udaje się ustalić, że jest dzieckiem adoptowanym. Jego biologicznym ojcem jest Niemiec, ale o matce niczego nie wiadomo. Dowiaduje się tylko, że ojciec od 1942r. przebywał na terenie Zamościa.
W głowie mam już mnóstwo scenariuszy co do tego czyim synem jest von Graff. Zapowiada się więc ciekawa historia. Czy Maria pojedzie do Polski? Jeśli tak to czego uda się jej dowiedzieć? Jakie niespodzianki będą tam na nią czekały?
Wyjazd do Polski
Marysia decyduje się spełnić prośbę dziadka i jedzie do Zamościa. Tam zaczyna pisać artykuły na temat przesiedleńców do gazety, w której pracuje. Ma trudności z dotarciem do dokumentacji wojskowej z okresu 2 wojny światowej. Uparcie próbuje się do niej dostać. Pewnego dnia, udaje jej się to jednak nie znajduje w niej wzmianki o swoim dziadku i jego rodzinie. Poszukiwania Marii nie przynoszą rezultatów, gdyż nie odnalazła żadnych informacji o swoim pradziadku. Została przyłapana na szperaniu w części archiwum, w której szukać jej nie wolno. Tym samym zostaje zmuszona do wyznania prawdy o prawdziwym celu jej przyjazdu do Zamościa. Grupa poznanych w Zamościu ludzi próbuje pomóc młodej Niemce w odnalezieniu dokumentów. Znalezisko archiwisty wprowadza sporo zamieszania wśród nowych znajomych Marii. Okazuje się bowiem, że matka jej dziadka pochodziła z bardzo znanej rodziny.
Rodzinne tajemnice
Poszukiwania rozwijają się i czuje się rosnącą nerwowość. Kim byli Ci ludzie? Co robili podczas wojny w Zamościu? Czy Maria odkryje jakąś rodzinną tajemnicę? Czy jej pradziadek był szpiegiem?
Na Marię spadają nieoczekiwane ataki. Ktoś próbuje uszkodzić jej samochód. Jakby wyraźnie chce dać jej sygnał, że nie życzy sobie jej poszukiwań. To jednak sprawia, że jest tym bardziej żądna poznania rodzinnych tajemnic. To czego się dowiaduje wprawia ją w osłupienie. Nie spodziewała się takich rewelacji.
Jej poszukiwania przeplatane są historiami o dzieciach Zamojszczyzny. Autorka nawiązuje do tego jak wiele polskich dzieci zostało odebranych rodzicom i wysłanych do Niemiec do adopcji. Te natomiast, które nie były wystarczająco aryjskie musiały zginąć w obozach. Okropne wojenne losy dzieci po raz kolejny wytrącają mnie z równowagi. Nie potrafię zrozumieć takiego okrucieństwa, które człowiek wyrządza drugiemu człowiekowi.
Nieoczekiwane odkrycia
Marysi udaje się dotrzeć do rodziny dziadka. Ustala co się tej rodzinie przydarzyło w wojennej zawierusze. To czego się dowiaduje jest nie do przyjęcia dla umierającego dziadka. Marysia jednak wie, że dotarła do prawdy. Udaje się jej również uporządkować swoje sprawy osobiste.
Książka jest ciekawa. Porusza temat tzw. dzieci Zamojszczyzny masowo wywożonych z kraju do adopcji bądź do obozów koncentracyjnych. W to wszystko autorka wplata swoją opowieść o rodzinie von Graffów. Sprawia to, że książkę czyta się z większą ochotą. Nie jest to bowiem historyczna relacja a powieść. Można zatem dowiedzieć się czegoś z historii kraju, ale nie są to suche fakty.
Jeżeli czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi odczuciami w komentarzu. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z jej treścią, może moja opinia Was do tego zachęci. Czekam na Wasze opinie w komentarzu.