“Pięć Stawów dom bez adresu” autor Beata Sabała-Zielińska

  • Dodano przez
  • Ilość str. 350

Dla miłośników gór i nie tylko

Kto był w Zakopanem i w Dolinie Pięciu Stawów, tego zachęcać do przeczytania tej książki nie trzeba. Jeśli ktoś nie był a miałby ochotę tam pojechać, zobaczyć i poczuć ten specyficzny urok tego miejsca, gorąco zachęcam do przeczytania książki. Myślę, że zarówno jedni jak i drudzy potencjalni czytelnicy się nie zawiodą. Ja w każdym bądź razie czuję się urzeczona już po przeczytaniu kilku stron. W Zakopanem byłam, w Dolinie Pięciu Stawów również, ale było to już dość dawno temu. Muszę przyznać, że już pierwsze strony książki sprawiły, że mam ogromną ochotę tam wrócić. Teraz spojrzałabym na ten urokliwy zakątek zupełnie innymi oczami.

Pracownicy Schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich

Autorka na wstępie zapoznaje nas z ludźmi pracującymi w Schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Opowiada o osobach obecnie tam zatrudnionych jaki o tych, którzy pracowali tam wcześniej i zostawili po sobie niezapomniany ślad. Są to osoby, o których z pewnością nie można powiedzieć, że są przeciętne. Trzeba bowiem ogromniej siły, aby żyć w takich spartańskich warunkach, z dala od ludzi i cywilizacji. Ludzie Ci po prostu zakochiwali się w tym miejscu na tyle, że stawało się ono dla nich domem i tylko tu czuli się jak u siebie. Bardzo przyjemnie czyta się o takich osobowościach, bo są to ludzie o silnych charakterach, nie bojący się życia w odosobnieniu. Trudy dnia codziennego rekompensują im niesamowite widoki, błoga cisza i możliwość bycia sam na sam z przyrodą.

Schronisko dawniej a dziś

W dalszej części autorka sięga głębiej w historię schroniska i opowiada co się działo na przestrzeni wielu lat. O tym jak doszło do tego, że teraz schronisko wygląda tak jak wygląda. Nie zawsze tak było. Kiedyś był to zaledwie mały domek. Schronisko miało swoje wzloty i upadki. Pewnego dnia nawet uległo spaleniu.

Bardzo miło czytało mi się też opowieści o niesamowitym psie ówczesnych właścicieli schroniska. Psiak był wybitnie mądry, o ile tak można powiedzieć. Historie, które opowiadają o nim właściciele pozwalają mi tak uważać.

 Książka pełna jest opowieści o ludziach, którzy nie umieli żyć poza Schroniskiem w Dolinie  Pięciu Stawów, którzy byli bardzo oddani temu co robili. Znalazłam tu też sporo zabawnych anegdot związanych z mieszkańcami schroniska. Ludzie tam mieszkający mieli też swoje pasje. Kochali góry, nie były im straszne zimy i śniegi. Historie o zjazdach na nartach z niesamowitą prędkością  i to z niemałych szczytów budzą podziw i uznanie. Ujmuje mnie również to jak tam człowiek z człowiekiem spędza razem czas na rozmowach, grach, zabawach bez telewizji i komputerów.

Codzienne życie schroniska

Jak się czyta o codziennym życiu w takim schronisku to trudno w to wszystko uwierzyć. Mimo tego, że świat i technika poszły bardzo do przodu to życie w schronisku aż tak bardzo się nie zmieniło. Teraz transport żywności i wszelkich innych rzeczy niezbędnych do życia jest bardzo skomplikowany, ale to jak odbywało się to jeszcze do niedawna przekracza moje wyobrażenia. Czy możesz sobie wyobrazić wnoszenie na plecach węgla do ogrzania schroniska przez całą zimę? A jest tego bagatela 15 ton! Myślę, że ceny posiłków w schronisku nie powinny nikogo zdumiewać. Zwłaszcza gdy się zorientuje z jakim  trudem jest dostarczane jedzenie na tę wysokość. Opowieść o tym jak jedna z mieszkanek schroniska wnosiła na własnych plecach wszystkie okna, które tam są, zaskoczył mnie całkowicie. Jakoś nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak doszło do tego, że ten budynek stoi w takim miejscu, a przecież dostarczenie wszystkich materiałów budowlanych do jego powstania, musiało być niebywale trudne.

Rozrywka w schronisku

Autorka wspaniale opowiada o czasach PRL, o wopistach, o donosicielach, którzy Doliny Pięciu Stawów nie pominęli w szukaniu tematów do przekazania dalej. Takie historie to mam nadzieję temat zamknięty, do którego już nigdy nie będziemy musieli wracać. Znacznie milej czytało mi się opowieści o tym jak ludzie bawili się w dolinie. O tym jak spali gromadnie w najróżniejszych miejscach schroniska, spędzając w nim niekiedy nawet całe miesiące. A już historie o tym jak ludzie spędzali tam święta czy też jak bawili się w sylwestrową noc, są po prostu wyśmienite. Bardzo bym chciała przeżyć taką niezapomnianą noc. Takiego sylwestra nie spędzi się nigdzie indziej. Jak czytam opisy krajobrazu z 4 metrową warstwą śniegu, albo przezroczystą taflą zamarzniętego jeziora przez, którą widać ryby to mam nieodpartą ochotę zobaczyć ten biały świat.

Turyści

W książce można też znaleźć mnóstwo opowieści o różnego rodzaju wypadkach, które kończą się śmiercią, poranionym ciałem bądź też tylko na strachu. Przeważnie te wszystkie zdarzenia mają miejsce zimą i dochodzi do nich na skutek ludzkiej niefrasobliwości. Warto przeczytać o tym co niektórzy potrafią wymyśleć, żeby dostarczyć sobie wrażeń. Większość tych nieszczęść dzieje się jednak przez nierozwagę i brak logicznego myślenia. Podkreślić tu jednak należy, że w górach zawsze są ludzie gotowi nieść pomoc zbłąkanym turystom. Z dużym zainteresowaniem czytałam opisy różnych  „przygód” , które przytrafiały się turystom, którzy wybierali się na szczyty bez przygotowania a nawet odpowiedniego ubrania.

Moje spojrzenie na schronisko

Muszę przyznać, że logistyka prowadzenia schroniska jest bardzo trudna. Po przeczytaniu książki mam zupełnie inne spojrzenie na to jak to wygląda. Oczywiście jak wszystko inne tak i zarządzanie obiektem na przestrzeni czasu zmieniało się i to bardzo. Wiele było korzystnych zmian, ale i tych złych wcale nie mało. Znakomicie, że teraz mają tam sprzęty ułatwiające życie. Super, że teraz można np. korzystać z ciepłej wody bez ograniczeń a nie tylko raz w tygodniu, ale są i mankamenty tych udogodnień.  Autorka opowiada i o jednym i o drugim. W mojej ocenie warto poczytać o trudach życia w takim miejscu przynajmniej po to, żeby zrozumieć i docenić pracę ludzi tam przebywających. Cudowna opowieść, której atrakcyjności dodaje fakt, że te wszystkie historie wydarzyły się naprawdę. To nie fikcja literacka tylko życie ułożyło takie scenariusze. Książka bardzo pobudziła moją wyobraźnię. Duże znaczenie miał fakt, że już tam kiedyś byłam, ale to, że mogę tam wrócić i to z zupełnie innym nastawieniem też ma ogromne znaczenie. Zachęcam do przeczytania książki wszystkich miłośników gór. Zarówno tych, którzy je znają i kochają jak i tych którzy pokochać dopiero planują.

Jeżeli czytałaś(eś) już tę książkę, proszę podziel się ze mną swoimi odczuciami w komentarzu. Jeżeli jeszcze nie miałaś(eś) okazji zapoznać się z jej treścią, liczę na to, że moja opinia Cię do tego zachęci. Czekam na Twoje wrażenia w komentarzu. Czy Twoim zdaniem książka warta jest poświęcenia chwili uwagi? Napisz do mnie.

0 0 Głosuj
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze